Historia Eweliny

Mam na imię Ewelina, jestem spełnioną żoną, mamą, księgową, lektorem i instruktorem nordic walking. Na co dzień jestem niepoprawnym optymistą, kocham ludzi, rzeczy niemożliwe nie istnieją dla mnie. Moją życiową pasją były kijki (potrafiłam w ciągu tygodnia przejść na nich kilkadziesiąt kilometrów), byłam społecznikiem. Nigdy nie zwalniałam tempa i nie oglądałam się za siebie. Dostałam pstryczek od losu w okolicy czterdziestych urodzin. Infekcja wirusowa oraz śmierć mojej serdecznej przyjaciółki rozłożyły mnie na łopatki. Trafiłam na Oddział Neurologiczny z wstępnym rozpoznaniem – rdzeniowy zanik mięśni. Okazało się, że moim prezentem na okrągłe urodziny jest myasthenia gravis. Pierwsze objawy choroby dały o sobie znać po urodzeniu dziecka w roku 2013, infekcja w roku 2020 odpaliła miasteniczny lont. Kiedyś byłam turbo aktywna, teraz stałam się całkowicie zależna od bliskich i dalszych. Wcześniej pokonywałam kilometry o własnych siłach bez zadyszki, teraz trzy metry do łazienki nierzadko czołgam się godzinę. Mam chwile lepsze i gorsze. Tych gorszych jest niestety więcej z powodu miastenii o ciężkim przebiegu. Mam za sobą dwa poważne zaostrzenia miasteniczne, ale ciągle walczę. W piekle podobno się mnie boją, a w niebie jeszcze nie potrzebują. W dalszym ciągu uśmiecham się do świata, choć czasem mięśnie twarzoczaszki nie współpracuj 🙂